czwartek, 18 września 2014

Prolog

Poniedziałek, godzina 4.27.

- Yumi!!! Gdzie jest moja koszula?! Nigdzie nie mogę jej znaleźć! Dałem ci ją do prania, no wiesz ta czarna, moja ulubiona! - Męski głos rozchodził się po całym domu, budząc przy tym pewną ciemnowłosą dziewczynę. - Yumiii!!! Słyszysz mnie?!
Młoda dziewczyna uchyliła lekko powieki, wygrzebała telefon spod poduszki i spojrzała na wyświetlacz.
-4.30?- Pomyślała,- Czemu on wydziera się o tak nieracjonalnie wcześniej porze?- Westchnęła tylko i powoli zwlekła się z łóżka. W pokoju panował półmrok. Za oknami była chłodna, jesienna noc. Odrobinę światłą dawała tylko, zapalona jeszcze latarnia uliczna, której blask przenikał przez uchylone zasłony.
-YUMI!!! Wstałaś już?! Gdzie jest ta koszula?!
Zrezygnowana dziewczyna wyszła z pokoju i jeszcze lekko zaspana zeszła pod schodach na dół, do jadalni po której biegał jej starszy brat, ubrany tylko w ciemne dżinsy i skarpetki. Toshi, bo tak właśnie nazywał się owy, półnagi osobnik, spojrzał na stojąca na schodach siostrę i uśmiechną się chytrze.
- Wyglądasz jak wiedźma po całorocznym pijańskim sabacie!!! HAHAHAHA!!! Widziałaś się w lustrze?!!! Hahahahahaha- Niemogąc się powstrzymać, 23-latek złapał się za brzuch i zaczął jeszcze głośniej się śmiać.
-Ha ha, to i tak wyglądam o 1000 razy lepiej niż ty. Zresztą co się dziwisz? Jest dopiero 4 nad ranem. Co ci w ogóle do łba strzeliło, aby zmusić mnie do wstania o takiej porze? - Zeszła ze schodów i ruszyła w stronę kuchni. Wstawiła wodę na kawę a następnie odwróciła się w stronę brata, skierowana na niego swój niewyspany wzrok i czekała na wyjaśnienia. Ten tylko podrapał się po policzku lekko zawstydził.
- Tak więc... -Przerwał na chwilę, przeniósł ciężar ciała z jednej nogi na drugą, zaśmiał się głupkowato, odchrząknął i spojrzał na opierającą się o blat dziewczynę- Mam zamiar zerwać dziś z Maoi- Powiedział na jednym wydechu.
-To ta która zdobyła mistrzostwa w Aikido i szkoli się w różnych sztukach walki?- Zapytała obojętnie.
-Tak, właśnie ta...
-Powodzenia- Odparła tylko i zalała kawę gorącą wodą, dodała łyżeczkę cukru i odrobinę mleka. - Tak w ogóle to zdajesz sobie sprawę, że Twoja ulubiona koszula nie rozwiąże tu sprawy? I tak wylądujesz w szpitalu. Kiedy tylko powiesz, że chcesz ją zostawić...- Powiedziała mieszając ciemny aromatyczny napój.
-Jak to nie pomoże?! Czemu?- Zapytał z głupią miną- Myślałem, że jak ją oczaruję moim urokiem osobistym to niedosłyszy i będę miał większe szanse na ucieczkę.
-Ty naprawdę jesteś moim bratem? Jak można być aż tak tępym? Zastanawiam się czy przypadkiem nie podmienili cię w szpitalu lub nie majstrowali ci przy mózgu. - Spojrzała na brata i nagle jakby sobie coś przypomniała, wzniosła palec ku górze.- Zapomniałam. Ty nie masz mózgu.- Zaśmiała się cicho widząc jak jej towarzysz nadyma policzki ze złości. Lecz po chwili wzięła łyk płynnej kofeiny i machnęła ręką, aby dał sobie spokój z tym dziecinnym zachowaniem- Tak serio, Toshi. Kiedy Aoi tylko na ciebie spojrzy, będzie wiedziała do czego pijesz. Byliście ze sobą od ponad roku. - Powiedziała poważnie i wyszła z kuchni. Zatrzymała się przy schodach i odwróciła twarz w stronę chłopaka.- Jeśli chcesz nałożyć tą koszule to jest powieszona na szafie, u taty w pokoju. Powodzenia.- Nie mówiąc już nic więcej, wróciła do swojego pokoju. Dopiła kawę i głośno westchnęła.
"Rozumiem cię, Toshi. Naprawdę cię rozumiem i wiem dlaczego to robisz, lecz ona nie będzie w stanie pojąc dlaczego tak postępujesz..."- Pomyślała. - Związek na taką odległość nie jest dobrym rozwiązaniem, teraz kiedy się wyprowadzamy, ehhh- Rozczochrała jeszcze bardziej włosy, które i tak były już w niezłym nieładzie. - Ten cały wyjazd z Tokyo, z Japonii.... Tato, musiałeś przyjąć tą ofertę? - Zapytała do pustej przestrzeni. Jednym gwałtownym ruchem rozchyliła zasłony i spojrzała jak poranne, jesienne promienie słońca, budzą powoli całe miasto do życia.  Odwróciła się od okna i skierowała w stronę łóżka.- Jest dopiero 4.52. Mogę jeszcze pozwolić sobie na odrobinę snu. Samolot mamy o 11. - Wymruczała pod nosem, następnie rzuciła się na zimną już pościel i skuliła się w pozycji embrionalnej. Kątem oka spojrzała jeszcze na stojące, spakowane już walizki. Zamknęła powieki. Nie minęła chwila, kiedy zasnęła, zapominając tymczasowo o obawach związanych z całą sytuacją i przeprowadzką.